Pani Miłość – fragment książki Wszystko czego nie miała

Oczy miały być zwierciadłem duszy,

A zostały pustką…

 

Dawno, dawno temu… Jeszcze przed internetowymi hejterami, przed samochodami, dalekimi wycieczkami, wyzyskiem, złymi ludźmi i smutkiem żyła sobie Pani Miłość.

Uwielbiała miejsce, gdzie mieszkała. Zawsze wstawała wcześnie rano i wychodziła do swojego ogrodu, w którym dbała o trawę, by zawsze rosła równo, podcinała krzewy, pielęgnowała drzewa i pilnowała, aby nie zabrakło pokarmu dla zwierząt tam mieszkających. Pracowała bardzo ciężko od rana do wieczora i tylko raz przerywała zajęcia, aby się posilić.

Była bardzo dumna z tego, co robiła dla wszystkich, ale po pewnym czasie poczuła znużenie. Brakowało jej chwili wytchnienia, czasu dla samej siebie. Starała się to ukryć, bo było jej wstyd, że marzy o tym, aby ktoś się nią zainteresował, aby chociaż na chwilę było odwrotnie i nie musiała tak ciężko pracować.

Koszenie trawy, przycinanie krzewów, pielenie chwastów… Przerwa wydawała się coraz krótsza, mimo że zegar wskazywał ten sam czas co poprzedniego dnia, i dwa dni temu, trzy, cztery. Sekunda trwała tyle samo co zawsze, jednak uciekała szybciej i zabierała jej coraz więcej uśmiechu. Przerwa mijała, a miłość ruszała do pracy: dosypywała pokarmu do karmników, siana do paśnika, czesała, myła zwierzęta. Sekundy stawały się minutami, minuty godzinami.

Po kilku dniach przestała już ukrywać smutek. Uśmiech zszedł z twarzy Pani Miłości i wtedy do ogrodu wprowadziła się nowa osoba.

– Cześć! – Wyciągnęła do niej dłoń. – Mam na imię Smutek.

Smutek od tej pory stale towarzyszył Miłości. Jego szara dłoń trzymała jej barwną rękę. Pani Miłość pomyślała, że wreszcie z kimś porozmawia, nie będzie musiała jeść samotnych posiłków i dodatkowe ręce pomogą jej w pielęgnacji ogrodu. Od tego czasu Miłość nie opuszczała Smutku, a Smutek chętnie towarzyszył Miłości. Nowy kompan ściskał ją mocno, sprawiając, że jej kolorowe niczym tęcza palce zaczęły blaknąć. Kolor skapywał z jej dłoni kropelka po kropelce, ręce szarzały i z dnia na dzień coraz bardziej przypominała Smutek.

– O nie! – przestraszyła się w pewnym momencie. – Moje ręce robią się szare!

– Nie bój się. Jestem przy tobie – odpowiedział czule Smutek.

Przerażona Miłość starała się oswobodzić z uścisku Smutku, ale ten trzymał ją zbyt mocno, dlatego postanowiła żyć w jego towarzystwie. Mimo że Miłość posługiwała się od tej pory tylko jedną ręką, to nie poddawała się i starała się dbać o ogród. Trzymała w ręce ciężkie grabie i porządkowała trawnik z liści, których właścicielem było drzewo pofarbowane na czerwień.

– Dam radę – mówiła pod nosem, męcząc się jeszcze bardziej.

– Nie musisz. – Smutek ją pogłaskał. – Odpocznij. Zasługujesz na to.

Dbanie o ogród dwiema sprawnymi rękami było bardzo ciężkie, a co dopiero jedną ręką i to w towarzystwie Smutku, który cały czas płakał, ściskając dłoń Miłości.

Pani Miłość męczyła się coraz bardziej, ręka zaczęła ją boleć, była przemęczona. Spojrzała na zegarek, który wyszeptał jej, że przerwa już minęła. Samotna Miłość w parze ze Smutkiem nie mogli z niej skorzystać, bo ogród był coraz bardziej zapuszczony. Cała przyjemność z obowiązków powoli słabła.

Miłości spłynęła łza po policzku i upuściła grabie, które od razu złapał kolejny gość w ogrodzie. Spojrzał na Miłość ze współczuciem i wyrzucił grabie tak daleko, jak tylko mógł. Chwycił ją za drugą rękę.

– Dajcie nam spokój! – krzyknął do zwierząt w ogrodzie.

– Kim jesteś? – zapytała niespokojnie Miłość.

– Jestem Gniew. Przyszedłem, bo to nie fair, że musisz wszystko robić zupełnie sama. Zostanę przy tobie. Zobacz, jak ogród cię oszukiwał, doskonale daje sobie radę bez ciebie, cały czas cię wykorzystywał.

Miłość nic na to nie odpowiedziała. Stała wpatrzona w ogród i podziwiała jego piękno. Nie opuszczał jej Smutek i Gniew. Trzymali ją za ręce i podtrzymywali na duchu. Miłość była zdziwiona, że choć już nie pracuje w ogrodzie, jest on cały czas tak samo uroczy. Przepełniał ją żal, że zwierzęta nie pozwalały jej odpocząć, skoro tak dobrze radziły sobie same. Myślała, że żyje w swoim bezpiecznym ogrodzie ze zwierzętami i roślinami, bo ją kochają, a Gniew i Smutek uświadomili jej, że jest inaczej. Nikt nie rozumiał, że oprócz pracy potrzebowała jeszcze Uczucia oraz miejsca, w którym będzie mogła z Uczuciem stworzyć prawdziwy dom.

Po kilku dniach drzewo zgubiło swoje rude włosy, a cały ogród zapełniły liście. Krzewy róży rozrosły się, przez co Miłość, chodząc ścieżką, czuła, jak ranią ją kolce. Zwierzętom kończyła się woda i pokarm, dlatego zaczęły walczyć ze sobą o każdy okruszek.

Miłość była zdruzgotana, że doprowadziła do takiej sytuacji, ale nie mogła jej naprawić, ponieważ Smutek i Gniew nadal jej towarzyszyły. Oszukały ją. Na początku wmówiły, że ogród sam da sobie doskonale radę. Szeptały jej do ucha, że jest niepotrzebna.

Jak mogła uwierzyć w te słowa! Jak podle zachowały się Smutek i Gniew. Dała sobie słowo, że już nigdy nie zaufa innej osobie, że jeśli jej się uda i oswobodzi się z uścisku kompanów, to na zawsze pozostanie sama, bo wtedy najlepiej zarządza ogrodem. Stała i obserwowała ze łzami w oczach, jak niszczeje jej świat, i nie miała siły, aby zrobić z tym cokolwiek.

– Dzień dobry – przywitał się kolejny gość.

Pani Miłość odwróciła się w stronę wejścia i zauważyła kolejną osobę.

– Odejdź – odparł Gniew. – Jest nas już za dużo. Nie ma miejsca na kogoś takiego jak ty!

– Właśnie! – dołączył się Smutek.  – Chcemy być sami!

– Wyjdź z mojego ogrodu! – dodała Miłość. – Nie chcę już tutaj nikogo!

– Jestem Uczucie. – Podszedł do Pani Miłości. – I nie odejdę. Chcę ci pomóc.

Miłość odwróciła się i nie zwracała uwagi na Pana Uczucie. Odnosiła wrażenie, że nie przyszedł tutaj bezinteresownie, że zechce zrobić sobie gniazdko w jej pięknym ogrodzie. Wpatrzona w rozsypujący się świat, widziała w propozycji Uczucia podstęp, bo nikt wcześniej nie chciał jej pomagać bez powodu.

Pan Uczucie w pierwszej kolejności dosypał pokarmu zwierzętom i dolał wody. Miłość uniosła delikatnie kąciki ust, kiedy zauważyła, że zwierzęta przestały ze sobą walczyć. Walki jednak pozostawiły na nich ślady w postaci blizn. Pan Uczucie przyciął krzewy, jednak nie wyglądały one tak jak dawniej, liście nie obrastały już ich tak gęsto. Przeczesał trawę, by pozbyć się wyschniętych źdźbeł, przefarbował włosy na drzewie z powrotem na zielony, pomalował płot i odgonił ciemne chmury, które zbierały się nad ogrodem już od kilku dni.

W ogrodzie znowu zaświeciło słońce, a Miłość znowu się uśmiechała. Powoli odzyskiwała kolory w dłoniach, jednak nadal miała je zajęte. Nie opuszczały jej bowiem Smutek i Gniew.

Pan Uczucie podszedł do niej i spojrzał jej w oczy. Nic nie mówił, niczego nie oczekiwał, tylko był. Miłość poczuła ciepło w brzuchu i puściła dłoń Smutku oraz Gniewu.

– Dziękuję – odezwała się w końcu.

– To wszystko zrobiłem dla ciebie.

– Przepraszam, że przestałam dbać o ogród, nie dawałam już sama rady. Było mi za ciężko – rzekła Miłość.

– Teraz już zawsze będę ci pomagał – odparł Pan Uczucie. – Niestety, ogród nie wróci do dawnej świetności, ale będę się starał, aby ten równie mocno cię uszczęśliwił.

Uczucie wyciągnął z kieszeni okulary i założył na nos Miłości.

– Dlaczego mi to dajesz? – zdziwiła się Miłość.

– Samemu ciężko utrzymać piękny ogród, tym bardziej kiedy ktoś zamiast pomóc, tylko stoi obok i się przygląda. Pomogłem ci naprawić błędy, ale nie zamażę blizn, dlatego mam nadzieję, że łatwiej ci będzie teraz kroczyć przez życie w różowych okularach.

– Dziękuję, ale czego oczekujesz w zamian?

– Niczego, chcę ci po prostu pomagać.

– Dlaczego to dla mnie zrobiłeś?

– Zagubiłem coś i nie potrafiłam tego odnaleźć… Też dawniej miałem taki ogród i spotkało mnie to samo co ciebie. Dlatego poszukiwałem innego miejsca… Miejsca, gdzie nikt nikomu nie zazdrości… Gdzie nikt nie patrzy na nikogo wrogo… Gdzie, kiedy się uśmiechniesz, nikt nie widzi w tym podstępu… Szukałem miejsca, gdzie, kiedy wyciągniesz do kogoś rękę, to cię nie wykorzysta… Gdzie „przyjaciele” nie odzywają się tylko wtedy, gdy czegoś potrzebują. Miejsca, gdzie zła kipiącego uszami nie ma… Gdzie myśl „człowiek człowiekowi wilkiem” jest obca. Gdzie zamiast krytykować się nawzajem, ludzie się wspierają… Szukałem miejsca… gdzie człowiek człowiekowi człowiekiem, gdzie znajdę prawdziwą Miłość, z którą będę mógł już zawsze pielęgnować ogród. Nasz ogród.

 

Przeczytaj całość, zamów książkę kliknij TUTAJ

Default image
Dawid Waszak
Articles: 4

Leave a Reply